Nareszcie nastał ten dzień zlewamy fundamenty!
Czekaliśmy na to bardzo długo i nareszcie spełniło się marzenie. umówieni byliśmy na 18 że przyjedzie grucha i nam wyleje ale koło 17 zadzwonili że jednak będą o 19 troszeczkę się zmartwiłam ale no cóż tyle czekałam to i jeszcze godzina mi nie zaszkodzi.
Spokojnie dokończylśmy zbrojenia, był czas by posprawdzać czy wszystkie są dobrze podniesione i w czasie zalewania np. sie nie powyginają. czy na pewno sa wszystkie narożniki, czpienie itp.
Przyjechał kierownik budowy by sprawdzić czy wszystko jest jak w projekcie, a nad naszymi głowami zaczynało się dziać nie ciekawie a mianowicie zbliżała się burza, nasz kierownik staną rozejrzał się i stwierdził żebyśmy się nie przejmowali "bo to i tak nas ominie, bo to idzie bokiem". Te słowa troszeczkę mnie uspokoiły ale nadal z lękiem patrzyłam w niebo.
Minęła godzina 18 a u nas runęła zlewa, schowaliśmy się w blaszaku a wiadomo w nim było naprawdę głośno co potęgowało przerażenie że jednak pogoda nam przeszkodzi w zalaniu. Zbliżała się godzina 19 a u nasz zaczynał się na niebie pojawiać promyk nadziei bo deszczyk już tylko delikatnie kropił.
Słoneczko się pojawiło a zaraz za nim nasz kochany beton :-)
Tak zalaliśmy, trwało to jakieś 3 godziny w 6 osób a betonu było